16 lutego, 2017

Miałam cesarkę - jestem gorszą matką?

Spotkałam się niejednokrotnie ze stwierdzeniem, że kobieta, aby być prawdziwą matką, aby poczuć sens macierzyństwa musi urodzić naturalnie. Że poród naturalny pogłębia więź dziecka z matką, że matka jest "spełniona", bo wydała w bólach dziecko na świat. Znam kilka kobiet, które czują, że "zawiodły", bo nie udało im się urodzić naturalnie, że tylko poród naturalny pozwoliłby im poczuć się matką w pełni. 

Łapię się za głowę. Ja nie neguję tego, że poród naturalny jest lepszy i dla kobiety i dla dziecka. Sama nazwa "naturalny" mówi wszystko. Tak to sobie wymyśliła matka natura, więc tak musi być dobrze. I rozumiem wszystkie kobiety, które chcą naturalnie urodzić. Chwała im za to! 
A jeszcze większa chwała tym, które po pierwszej cesarce zdecydowały się na poród naturalny drugiego dziecka i tak się uparły, że ..urodziły i spełniły swoje marzenie (też takie znam). 
Ale natura nie jest doskonała, czasem po prostu jest tak, że ingerencja lekarza jest potrzebna, żeby matka i dziecko mogli się sobą cieszyć. To fantastyczne, że postęp medycyny pozwala w przypadku komplikacji przy porodzie rozwiązać ciąże w miarę bezpiecznie dla obu stron. 

Tylko czy sam sposób porodu definiuje mnie jako matkę? Czy to, że potrzebna była interwencja lekarska i cięcie cesarskie sprawia, że nie mogę się poczuć spełniona jako mama, "bo nie dałam rady"? 

Ja pozwalam sobie mieć inne zdanie. Dla mnie sposób porodu (ani w ogóle fakt porodu) nie ma żadnego znaczenia. Dla mnie kobieta, która urodziła naturalnie, urodziła przez cesarskie cięcie czy też adoptowała dziecko jest taką samą MATKĄ. Więź z dzieckiem tworzy się nie przez poród, a przez wychowanie i miłość. Poprzez czas jaki poświęcamy dziecku, jak reagujemy na jego potrzeby, emocje. 

Jakoś nie wydaje mi się, żeby moje córki były ze mną związane emocjonalnie słabiej, dlatego, że nie przyszły na świat naturalnie. A i mi nigdy nie przyszło do głowy poczuć się "niespełnioną" bo nie doświadczyłam naturalnego porodu. Ot, nie wyszło. Dla dziecka było bezpieczniej, żeby ciąże rozwiązać a nie czekać na rozwój sytuacji ( zadzieje się coś czy się nie zadzieje).
Zresztą w ciąży nie zastanawiałam się, w jaki sposób przyjdzie na świat moje dziecko. Zakładałam, że to będzie poród naturalny, przeciwwskazań nie było. Ale jakoś nie myślałam obsesyjnie "muszę urodzić, a co jeśli się nie uda". Poród nigdy nie był dla mnie ważny, zależało mi tylko na tym, żeby dziecko urodziło się zdrowe, i tego się bałam w kontekście naturalnego porodu.  
Jak zobaczyłam córkę, naprawdę nie myślałam o tym, że leżę na sali operacyjnej i lekarze grzebią mi w brzuchu, a nie gdzieś indziej. Myślałam o tym, że moja córeczka jest wreszcie ze mną, już bezpieczna, będę mogła ją przytulić. To było dla mnie ważne w tamtym momencie i w każdym następnym po porodzie. 

Chciałabym, aby każda kobieta, która marzy o porodzie naturalnym mogła go doświadczyć. Ale chciałabym też, żeby kobiety marzyły o nim w kontekście "chciałabym poczuć jak to jest" a nie "będę lepszą mamą, jeśli naturalnie urodzę". ,
Ile jest kobiet, które nie mogą zajść w ciąże w ogóle lub kosztuje ich to mnóstwa nerwów, strachu, pieniędzy, przepłakanych nocy? Z pewnością jest i wszystko jedno w jaki sposób miałyby urodzić, byleby w ogóle mogły.  
Chciałabym powiedzieć każdej dziewczynie, która nie urodziła naturalnie, że to nic złego. Dziecko kocha tak samo :) 

Dla dziecka ważna mama jest najpiękniejsza, najważniejsza i najwspanialsza, jaka by ona nie była. Biedna czy bogata, ładna czy brzydka, urodziła naturalnie czy nie - to jest MAMA. 
Dziewczyny - niech te małe rączki zarzucane na szyję po krótkiej nawet rozłące, czy słowa "Kocham Cie Mamusiu" szeptane wieczorem do ucha będą dla was wyznacznikiem i miarą macierzyństwa. A nie to, jak urodziłyście swoje dzieci. 


* zdjęcie pochodzi z infor.pl

3 komentarze:

  1. Wiadomo, że matką jest się niezależnie od formy porodu. Ja miałam pierwsze cięcie, a drugiego syna urodziłam naturalnie i chcąc rodzić naturalnie wcale nie myślałam o tym, że będę lepsza od innych matek, od tych które miały cesarskie cięcie. Doświadczyłam po cesarce właśnie takich emocji o jakich piszesz na początku, poczucia niespełnienia i ogromnego zawodu. Ty masz inne podejście do tego tematu i było Ci wszystko jedno jak urodzisz. Ale jest wiele matek właśnie takich jak ja, które po cięciu podejmują próbę porodu naturalnego i na pewno nie po to żeby czuć się lepszymi od innych tylko po to, żeby spełnić swoje marzenie o porodzie siłami natury.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale ja nie uważam, że dziewczyny które urodziły lub chcą urodzić naturalnie się wywyższają czy uważają za lepsze. Broń Boże, ja sama zakładałam za pierwszym razem, że własnie tak urodzę - bo wskazań do cc nie było. Właśnie chodziło mi o to, żeby te dziewczyny, którym się nie udało urodzić naturalnie, choć bardzo o tym marzyły - nie czuły tego zawodu. Choć może masz rację - zawsze jak o czymś marzymy, i tego nie osiągniemy to czujemy się zawiedzione. To musi tak działać. Super, że Tobie jednak się udało to marzenie spełnić i ukłon za odwagę :)
    Ale niestety, spotkałam się też z opiniami, że ja "nie wiem co to poród", ja "w ogóle nie rodziłam", bo cesarka to nie poród - i również pod tym względem pisałam, że jestem "gorszą" matką :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam sie z Toba, planowalam sn, wyszlo, ze cesarka i wazne, ze dziecko zdrowe! Nie czuje sie gorsza! Znam matki uparte na porod sn, ktore ryzykowaly zdrowie dziecka niezgadzajac sie na cesarke i potem placz, ze dziecko niedotlenione i w skali Apgar 7 punktow. Wszystko jest dla ludzi a podziw dla mam cesarzy;) za ból potem i zajmowanie sie dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń