14 lutego, 2017

Są takie dni ...

Od kilku dni na blogu cisza... cóż... 
Są takie momenty, że po prostu choćbym nie wiem jak chciała, to nie ogarnę wszystkiego. Po prostu padam na pyszczek. 
Już sam weekend z bardzo napiętym grafikiem i braku czasu na porządny (ba! jakikolwiek!) odpoczynek, koszmarny, trzydniowy ból głowy (ot, taka moja przypadłość),  potem dwie nieprzespane noce (podejrzewamy, że winny jest AZS, ale równie dobrze mogą to być zęby albo brzuszek - cóż, półroczny bobas nie powie co boli i jak mu pomóc), osłabienie starszej latorośli ... Trzeba to wszystko wziąć na klatę i jakoś ogarnąć, więc pisanie i inne rozrywki muszą poczekać. Nawet prasowanie grzecznie czeka na swoją kolej, tyle, że ono się jakoś dziwnie rozmnaża ... 

No nic, po prostu trzeba przysłowiowy "tyłek" w troki wziąć i ruszyć do boju, może kolejny weekend będzie spokojniejszy i życie wróci na właściwe tory? Taką mam nadzieję :D 

A tymczasem..dziś Walentynki :) Obchodzicie jakoś specjalnie? 



Muszę przyznać, że dla mnie to dzień jak każdy inny,  jakoś nie myślę o tym, żeby w ten dzień coś specjalnego mężowi kupować, ale też nie bojkotuję go i nie drażnią mnie leżące wszędzie czerwone serduszka :)
Ale dzień generalnie wesoły i radosny, przynajmniej w zamyśle :) 

Jeżeli celebrujecie ten dzień to życzę Wam miłego świętowania;) Moje 5 minut już minęło, dziecię się obudziło ;) No i Walentynki Walentynkami, a obiad sam się nie zrobi ;) 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz