01 maja, 2017

Pierwszy raz ;)

Tytuł oczywiście dla przyciągnięcia uwagi ;) Chodzi o pierwszy na blogu test produktu i opinie o nim. Będzie to robot sprzątający z niższej półki, mianowicie Vileda Cleaning Robot.



Dlaczego ten? 
Od razu zaznaczam, że post nie jest sponsorowany, Vileda ani nie zapłaciła mi za reklamę, ani nie przekazała gratis produktu do testów. Ot,po prostu kupiłam, a że opinii o tym niewiele, a jeszcze mniej rzeczowych i konstruktywnych, to postanowiłam sama taką opinię napisać. Może komuś się przyda jak się będzie zastanawiał nad kupnem tegoż sprzętu.


Zaznaczam też, że nie mam porównania z wiodącymi markami na rynku, oferującymi takie sprzęty. Użytkowałam tylko opisywany teraz przeze mnie model i nie mogę powiedzieć czy jakaś Roomba nie byłaby lepsza.
Robot sprzątający Vileda jest jakieś 3 razy tańszy niż najtańsza Roomba. Trzeba na niego wydać ok. 400 zł. Bywa dostępny w marketach typu Lidl czy Tesco, można go oczywiście nabyć online.
Zastanawiałam się długo, czy nie zainwestować w droższą, polecaną Roombę, ale po pierwsze nie mogłam się zdecydować jaki model kupić, a po drugie znalazłam też o Roombach opinie typu "u mnie się nie sprawdził, leży w szafie". Bałam się, że jeśli się nie sprawdzi, to położę w szafie 2 tysiące złotych i będę pluć sobie w brodę. A droższy zawsze mogę jeszcze kupić :D


Po co mi to?  Po co mi w ogóle takie ustrojstwo? Jestem teraz na macierzyńskim, skoro "siedzę w domu" to mogę przecież ganiać z odkurzaczem pomiędzy jednym a drugim karmieniem, bo nic lepszego nie mam do  roboty. Może nic lepszego faktycznie nie mam, ale oprócz odkurzania kilka rzeczy w domu przydałoby się jednak zrobić ;) A przy okazji jestem posiadaczką małego, wszędobylskiego, długowłosego psa, który chcąc niechcąc gubi mnóstwo sierści i na łapkach przynosi dość spore ilości kurzu i piasku. Więc musiałabym sobie odkurzacz na tyłku chyba zamontować, żeby efekt był zadowalający i żebym poza odkurzaniem zrobiła jeszcze jakiś obiad czy cokolwiek innego, czego to "siedzenie w domu" wymaga. Więc postanowiłam sobie ułatwić trochę życie.
Robot Vileda wpadł mi w oko przy okazji zwykłej wizyty w hipermarkecie, po codzienne produkty. Zaczęłam się zastanawiać, czy aby nie spróbować. Może akurat się sprawdzi, a jak nie, to nie będzie mi aż tak bardzo żal wydanej kasy. Opinii w internecie wiele na jego temat nie znalazłam, kilka negatywnych, jak to kiepsko sprząta. Ale były to opinie osób, które tego urządzenia nie mają,a  jedynie "wydaje im się" że to tak własnie  będzie działać. 
Opinie tych co mają były bardziej konstruktywne. Postanowiłam więc spróbować. 

Jak się sprawdza? 
Odkurzacz jest u nas od ok. dwóch miesięcy, sprząta prawie codziennie (raz w tygodniu staram się uruchomić normalny odkurzacz, bo jednak Vileda po schodach nie chodzi, a kurz nie ma cudownych mocy znikania ze schodów czy mebli niestety).

Po takim czasie mogę stwierdzić, że był to trafiony zakup. Ale to dlatego, że postawiłam mu realne oczekiwania.
Nie wyobrażałam sobie, że po przejechaniu takiego robota będzie można jeść z podłogi, ani że kurz będzie gruntownie wymieciony ze wszystkich rogów, kątów, spod kanapy i innych zakamarków ( umówmy się, normalnym odkurzaczem też nie wjeżdżałam do wszystkich kątów codziennie i nie przestawiałam mebli przy każdym odkurzaniu). Nie oczekiwałam też, że posprząta mi schody.
Chciałam jedynie, aby ogarnął podłogę, tak aby mi zostało tylko przetarcie mopem. Przy małym dziecku, które lada moment będzie raczkować, a teraz i tak w większości bawi się na macie (lub obok maty) na podłodze i większość zabawek ciągle ma styczność z podłogą chcę, żeby ta podłoga była w miarę ogarnięta i przetarta, bez psiej sierści i ( niestety) moich włosów.

To zadanie robot spełnia doskonale. Jego założeniem jest jazda po kole, ale jak trafi na przeszkodę, to się od niej miękko odbija i jedzie w inne miejsce, gdzie będzie mógł zatoczyć jakieś kółeczko. Ma szczotkę i ssawkę, plus szczotkę boczną, która zagarnia kurz. Nie dojeżdża dokładnie kątów, ale przy krawędziach sprząta. Nie jest bardzo głośny, da się przy nim normalnie rozmawiać.

Jak działa?  Przeszkody:
Radzi sobie z wyjeżdżaniem spod przeszkód. Wjechał pod kominek - i odbijając się kilka razy wyjechał bez niczyjej pomocy. Podobnie z fotelem czy szafką w łazience. Odbił się i wyjechał.
Kiedy wjechał na stopkę od leżaczka bujaczka raz zjechał, a za drugim razem tak się zawiesił, że trzeba mu było pomóc. Teraz leżaczek nie jest już nam potrzebny, więc mamy o tą przeszkodę mniej. 
Pod stół z zasuniętymi krzesłami nie wjedzie - krzesła mają za mały rozstaw nóg, żeby mógł się zmieścić, a stół jest na tyle mały, że przy zasuniętych krzesłach nie ma pod nim miejsca. Przy odkurzaniu normalnym odkurzaczem zawsze krzesła odsuwam. Jak chcę, żeby Vileda mi pod stołem posprzątała - robię tak samo. Nie jest to dla mnie problem.
Pod kanapę nie wjedzie, bo kanapa ma bardzo niskie nóżki. Za to pod meble wjeżdża i sam wyjeżdża.

Kable:
Nie zdarzyło mu się zaplątać w kable, może dlatego, że u mnie raczej kable nie walają się po podłodze. A gruby kabel od laptopa ładnie ominął. Aczkolwiek wciągnął kiedyś przypadkowo leżący na podłodze śliniaczek córki (tzn. wiązanie) - więc cienki kabel mógłby pewnie wciągnąć. W firanki też się nie zaplątuje, chociaż w salonie mam dość długie.

Zabawki:
Małe zabawki może wciągnąć. Bez problemu wciągnął nienapompowany balon, który przypadkiem znalazł się na podłodze. Nie zablokował się - ot wciągnął i odkurzał dalej. Generalnie staram się, żeby podłoga na czas jego odkurzania była pusta - żadnych skarpetek, zabawek czy innych gadżetów.
Niektóre osoby uznają to za wadę robotów sprzątających - bo nie przesunie zabawki, tylko ją zjada.
Przepraszam, a jaka to jest wada? To te osoby podczas odkurzania tradycyjnym odkurzaczem nie podnoszą zabawek, tylko przesuwają je w inne miejsce? To gdzie jest sens sprzątania? Ja przed odkurzaniem tradycyjnym odkurzaczem zawsze i tak zbieram z podłogi zabawki czy inne rzeczy, które docelowo na tej podłodze leżeć nie mają.

Progi:
Progów nie mam, tylko płaskie listwy, więc nie wiem czy i jak Vileda radzi sobie z progami. Przez listwy oczywiście bez problemu przejeżdża.

Dywany:
U córki w pokoju jest niewielki dywan, ale dość gruby - Vileda wjedzie i chce go odkurzyć, ale tak się męczy, że jej tego oszczędzam. Innych dywanów nie posiadam, jednak i tak wydaje mi się, że takie sprzęty są przeznaczone raczej do podłóg twardych i gdybym ten dywan miała, to jednak wolałabym go normalnie odkurzyć. A już na pewno nie puściłabym takiego stwora na dywan typu shaggy.

Schody:
Schodów nie odkurza. To już wiecie. Podobno ma wbudowany czujnik różnicy poziomów i ze schodów spaść nie powinien, ale go nie testowałam jeszcze w ten sposób. Pomieszczenia na piętrze Vileda sprząta pojedynczo, przy zamkniętych drzwiach.

Czas działania: 
Ma trzy programy - krótki, średni i dłuższy. Nie są to może jakieś zaawansowane ustawienia, nie da się zaprogramować mu trasy. Nie ma też żadnych wirtualnych ścian itp. Ale te trzy ustawienia dla mnie są wystarczające. Na mniejsze pomieszczenia (np. łazienka) ustawiam najkrótszy program. Na pokoje dziecięce średni, na salon z kuchnią najdłuższy. Przy (prawie) codziennym sprzątaniu taka długość odkurzania jest w zupełności wystarczająca. 

Stacja dokująca: 
Vileda nie posiada stacji dokującej. Po skończonym programie sprzątania staje w miejscu i czeka, wydając krótkie sygnały dźwiękowe. Jakoś mi to specjalnie nie przeszkadza. 
Jedno ładowanie nie wystarczy na cały dom, jeżeli nastawiam na średnie i długie programy w każdym pomieszczeniu. Po prostu codziennie wieczorem (włączam go do ładowania i gość jest gotowy na drugi dzień do pracy).

Efekty - czy ten sprzęt jest faktycznie potrzebny? 
Mieszkanie jest zauważalnie czystsze. I nie wynika to z tego, że wcześniej nie sprzątałam. Po prostu robot odkurza  już rano, np. kiedy robię śniadanie. Kiedy słyszę, że skończył - przenoszę do następnego pomieszczenia. Teraz tradycyjny odkurzacz odpalam raz na tydzień, żeby odkurzyć trudno dostępne miejsca (np. pod kanapą, na kanapie, wierzch listew przypodłogowych, szczeliny, drzwi itp). Po przejechaniu robota przejeżdżam mopem i jest naprawdę super :) 
W nagłych przypadkach, jak coś się rozsypie to sięgam po miotłę, w przypadku szkła po tradycyjny odkurzacz oczywiście. 

Oczywiście urządzenie to nie ma samych plusów. Są i wady. 

Odkurza dość długo. Najdłuższy program to ok. godzina sprzątania.
Nie dojeżdża do wszystkich zakamarków, ale też nie takie jego zadanie. 
Nie odkurzy schodów, kanapy, po dywanie kiepsko jeździ. 
Pies się na niego dziwnie patrzy i stara się na niego wleźć .

A teraz moja odpowiedź na niektóre opinie znalezione w necie na temat tego urządzenia: 

"​jak nie możesz mu narysować w aplikacji trasy gdzie i jak ma jeździć to zapomnij... zaplącze ci się pomiędzy ścianą a taboretem i będzie tam jeździł aż mu bateria padnie"

U mnie się jeszcze nie zaplątał. Tak jak pisałam, miękko odbija się od ścian i wyjeżdża sobie w inne miejsce. Ale u mnie jest sporo pustej przestrzeni. W małym mieszkaniu, gdzie zagęszczenie sprzętów jest z konieczności większe i pewnie jeszcze są dywany taki robot faktycznie może mieć problem, żeby efektywnie posprzątać. 

"ludzie [...] przeciez odkurzanie zajmuje max 10 minut a wy wydajecie kase na takie bzdury ?? "

No u mnie tradycyjne odkurzenie zajmuje zdecydowanie więcej niż 10 minut. A robocik jeździ wtedy kiedy karmię córkę, albo przygotowuję obiad lub wieszam pranie. Mimo szczerych chęci tych czynności w czasie tradycyjnego odkurzania wykonać się nie da. 

"myślę ze ze do codziennego sprzątania podłogi w zupełności wystarczy a do gruntownego posprzątania to nawet irumba za 2000 sie nie nadaje .Niestety te odkurzacze nie odsuwają mebli i nie wychodzą z psami na spacer" 



To jest między innymi opinia, która mnie przekonała do zakupu. Ja nie oczekiwałam, że robot zrobi coś za mnie, tylko że mi w czymś pomoże. Tak się własnie stało. 
Uważam, że u nas się sprawdził.

Kiedy nie ma sensu kupować takiego urządzenia? 

Jeżeli odkurzenie całego mieszkania zajmuje Wam 10 minut; jeżeli macie grube dywany, wysokie progi, dużo mebli, stojaków, przedłużaczy na podłodze, zakamarków i wąskich przestrzeni - taki robot nie będzie u Was przydatny. Do większości z tych miejsc nie wjedzie, bo się nie zmieści. Lepiej i szybciej odkurzycie tradycyjnie. 

Natomiast jeśli macie sporo otwartej przestrzeni z kafelkami czy panelami - to warto takiego pomocnika mieć. 

Można oczywiście kupić droższe, polecane  modele. Zapewne są tak samo, lub nawet bardziej skuteczne. Zależy od zasobności Waszego portfela i Waszych wymagań.
Ja swojego potworka lubię i często używam :D 

2 komentarze:

  1. Marzę o nim już. Przy moich dzieciaczkach mam wiecznie jakies okruchy na podłodze. Miałby co robić u nas w domu

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas też ma co robić :) Szczególnie, że teraz coraz cieplej, dużo zabaw na podwórku i córka z psem bez przerwy wnoszą mi tonę piasku do salonu :D

    OdpowiedzUsuń