18 maja, 2017

Idealne prezenty na Dzień Matki.

Dzień Matki już blisko, zatem proponuję wydrukować poniższą listę i niby przypadkiem podrzucić swojej drugiej połówce, a nuż się domyśli? 
Co tam jakieś kolczyki czy pierścionki. Kwiaty albo wejściówka do SPA, to już przeżytek. 
My, matki, potrzebujemy przecież prezentów z prawdziwego zdarzenia. Takich z przytupem.


*pixabay.com

Szklana kula. 
Żeby sobie popatrzeć, czy jak na weekend zaplanujesz wycieczkę, to się dzieciaki w piątek rozchorują, czy może jednak uda się wyjechać. 
No i wtedy sprawdziłabyś sobie po ludzku pogodę, żeby nie pakować do auta dodatkowej torby z ciepłą bluzą czy kurtką przeciwdeszczową albo sandałkami na zmianę, bo a nuż akurat zrobi się ciepło? 

8 dodatkowych godzin w ciągu doby.
Nie mniej, nie więcej tylko własnie osiem. Te brakujące 8 godzin na sen, dzięki którym (wg wszystkich poradników) byłabyś zawsze młoda, piękna i tryskająca energią. 

Magiczny kosmetyk. 
Ale to taki magiczny, żeby działał jak w tych wszystkich tutorialach makijażowych - że jeszcze Pani pędzla do powieki nie przyłoży- i pstryk, już umalowana. Mało tego, jeszcze taki magiczny, żeby się cały dzień trzymał bez poprawek. 

Trzecie oko. 
Takie na wysięgniku. Oko, które przypilnuje raczkującego przy schodach malucha, w czasie kiedy Ty mieszasz zupę. Albo zajrzy do pokoju dziecięcego, kiedy zrobi się tam podejrzanie cicho. 
Trzecie oko najbardziej skutecznie działałoby w pakiecie z trzecią ręką, więc ja poproszę zestaw. 

Trzecia ręka.

Taka, dzięki której byłabyś jeszcze bardziej "multitasking". Taka, która poprowadzi wózek, jak będziesz niosła młodsze dziecko na jednej ręce a drugą trzymała starsze. Taka, która zakupy poniesie. Taka, która Cię podrapie, jak dwie pozostałe masz akurat zajęte. Taka, która poda Ci mokre chusteczki, kiedy otworzysz pieluchę z niespodziewaną wręcz ilością paliwa rakietowego, a chusteczki, jak na złość akurat są na drugim końcu pokoju. Taka, która nigdy się nie zmęczy. 

Jak oko i ręka, to jeszcze...

Trzeci cyc. 
Taki odłączany, zawsze pełny, żeby położyć ząbkującego niemowlaka w łóżeczku i mieć chwilę dla siebie. 

Urządzenie do teleportacji. 
Żeby sobie codziennie zaoszczędzić czasu i nerwów marnowanych na stanie w korkach czy parkowanie. 
Trzeba pojechać po dzieci? Wsiadasz do takiego ustrojstwa i - cyk - jesteś pod przedszkolem. Wsiadasz znowu - już żłobek. Trzeba odebrać przesyłkę z poczty na drugim końcu miasta? Co to dla Ciebie. W ułamku sekundy jesteś pod pocztą. 

Worek cierpliwości. 
Albo dwa. Przydałyby się w momencie, kiedy dziecko ubrane w białe rajstopki i tiulową spódnicę wywróci się w kałużę akurat w momencie, kiedy jesteście już pół godziny spóźnieni na proszony obiad u teściów.
Albo kiedy boli Cię głowa i marzysz o chwili ciszy, a Twoje dziecko własnie urządza sobie wyścigi z psem dookoła stołu, radośnie przy tym piszcząc i pokrzykując. 
Albo w tysiącu innych sytuacji, w których masz kogoś zamordować albo w najlepszym wypadku wysłać w kosmos. 

Skoro o kosmosie mowa, to przydałby się ....

Bilet w kosmos. 
Ale tylko w dwóch konfiguracjach. 
1. Dla Twojej rodziny.
2. Dla Ciebie i tylko Ciebie ( no ewentualnie z opcją zabrania przyjaciółki i butelki wina). 

Worek pieniędzy. 
Może jakaś kumulacja w Lotto. Niby pieniądze szczęścia nie dają, ale lepiej płakać w Mercedesie niż tramwaju. 
Opłaciłabyś sobie nianię, kucharkę, sprzątaczkę, manikiurzystkę i fryzjerkę co dzień rano, ogrodnika i pielęgniarkę. 
A Ty wreszcie wypiłabyś ciepłą kawę i siadła na tyłku wcześniej niż o 21:00. 

Własnie - kawa. 



*pixabay.com


Kawa.
Są już ekspresy, które zrobią Ci kawę, zanim się obudzisz. Rodem z reklamy Jacobsa, tylko przystojnego Pana brakuje. Ale ja chcę taką kawę, która będzie ciepła, do momentu, kiedy będę w stanie ją wypić, czyli ... nie wiadomo ile. 

Magiczna różdżka. 
Jedno z Twoich dzieci chce pić, kiedy Ty akurat karnisz drugie, a woda stoi poza zasięgiem jego rączek? Pikuś. Abrakadabra - i jest. 
Własnie zeszłaś na dół,a Twoje dziecko przypomniało sobie, że teraz, już w tej chwili musi pobawić się zabawką, która stoi na najwyższej półce? Cyk - gotowe. Nie musisz lecieć po schodach. 
Dziecko zostawiło w przedszkolu ukochanego misia bez którego nie zaśnie i przypomina sobie o tym ,kiedy przedszkole jest już dawno zamknięte? Ha! Od czego masz różdżkę! 
Góra prasowania woła Cię z ciemnego kąta i ciągle rośnie? Użyj różdzki! Hokus-pokus ! Wyprasowane. 

Magiczne słuchawki.
To jest coś. Cały czas miałabyś swoje dzieci na oku, ale nie słyszałabyś pisków, wrzasków, ciągłego nawijania i bez przerwy "mamo!". Taka wizja bez fonii. 

Książę z bajki. 
Wtedy wszystkie wyżej wymienione przedmioty nie byłyby potrzebne. Wszystko załatwiałaby jakaś wróżka, matka chrzestna czy inna czarownica. A książę nosiłby Cię na rękach i spełniał każdą zachciankę. 


Co Ty na to? Spodobało Ci się coś z tej listy? 
Bo ja sądzę, że najlepszym dla nas - matek - prezentem będzie jakiś cud ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz