22 marca, 2017

(Nie)edukacyjne bajki ..

Na blogu cisza od ładnych kilkunastu dni. Matka wenę straciła ;) 
A tak na poważnie, to po prostu dużo tematów się zebrało na raz i trzeba było spiąć tyłki, żeby wszystko pozałatwiać. Nawet kalendarzowa wiosna w międzyczasie przyszła, ale chyba zapomniała słońce przynieść ze sobą ;)
Jak matka zaczęła wychodzić na prostą i odhaczać coraz więcej spraw jako "wykonane" to pojawiła się kolejna weekendowa "choroba". Tym razem tylko gardło, niby nic, ale pierwsze w życiu córki ( do tej pory, jak dziecię 5 lat żyje, gardło nie bolało nigdy). 
Ale nic to, trzeba było sobie jakoś radzić. 
Jak sobie radzi matka z przeziębionym pięciolatkiem i ząbkującym ośmiomiesięczniakiem? Zła matka, zapomniałam dodać? Matka, której wyczerpały się już pomysły na kreatywne zabawy, albo po prostu musi na chwilę takową kreatywną zabawę przerwać, żeby młode nakarmić lub dla starszego ugotować obiad ( o matce już nie wspominając, matka żywi się przecież energią słoneczną i zimną kawą, więc jeść nie musi ;) ) 
Ano, zła matka bajkę puszcza :) 
W TV, na DVD czy innym urządzeniu, które może odtworzyć bajkę. 
A jaką bajkę? 
Chciałabym, żeby moje dziecko nie oglądało TV bezmyślnie, żeby wszystkie bajki, które ogląda, były edukacyjne i niosły jakieś przesłanie czy naukę.  Albo przynajmniej nie polegały tylko na tym, że "zabili go i uciekł".
Niestety, teraz TV i internet zasypuje nas bajkami własnie z tego cyklu. 
Na programach wszelkiej maści pojawia się lawina bajek, z których ciężko wybrać coś ciekawego i mądrego. My programów w TV mamy mało, więc bajki mamy tylko na dwóch kanałach i to nie przez cały dzień. 
Kiedyś, przypadkiem, własnie w czasie choroby, trafiłyśmy na cykl "starych" bajek. Córka już je kiedyś widziała, ale pierwszy raz w takim dłuższym ciągu. A były to: Reksio, Krecik, Miś Uszatek, Bolek i Lolek, Przygody Baltazara Gąbki i Było sobie życie.  Po dwa czy trzy odcinki każdej. Córka siedziała jak zaczarowana. Nie miałam serca jej wyłączyć, mimo że normalnie oglądamy TV względnie krótko. 
Zaczęłam się zastanawiać co jest w tych starych bajkach, czego nie ma w nowych? Nowe są przecież bardziej zaawansowane graficznie, bardziej kolorowe, piękne. I córka też ogląda, ma swoje ulubione ( to u babci, na dziecięcych kanałach). Ale tu siedziała prawie że z otwartą buzią i oglądała - jakby nie było - bajki mojego dzieciństwa. Bajki bez efektów specjalnych, proste w formie. W sumie jakby się tak zastanowić to wcale nie edukacyjne ( poza "Było sobie życie - które, ku mojej uciesze - bardzo się córce spodobało). 
Chyba chodziło o to, że tych starych bajek jest już mało, wszystkie własnie są takie kolorowe, szybkie, tu coś piszczy, tam coś strzela, gra, itp. Te stare jakby spokojniejsze. Naprawdę siedziało to moje dziecko jak zaczarowane. 
Tym sposobem zła matka chcąc na chwilę zająć dziecia i coś w tym czasie zrobić pożytecznego przy okazji sama się zajęła i przeniosła w czasy swojego dzieciństwa. 
A jakie bajki oglądają Wasze dzieci? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz