14 lutego, 2018

Dlaczego tak trudno wytrwać?

Wczorajsza uroczystość, o której Wam pisałam, czyli wręczenie odznaczeń za długoletnie pożycie małżeńskie skłoniła mnie do refleksji nad istotą małżeństwa. Tym bardziej, że w dniach 7-14 lutego obchodzimy Międzynarodowy Tydzień Małżeństwa. A że dziś Walentynki, popularne Święto Zakochanych, to tym bardziej dobra pora na takie refleksje. 

Moi teściowie przeżyli w małżeństwie już 50 lat. Pół wieku. Brzmi dumnie. I niewiarygodnie. 

Sama się zastanawiam, jak oni to zrobili i czy ja tyle wytrzymam z moim mężem? Czy my, ludzie względnie młodzi, będziemy w stanie wytrzymać ze swoimi parterami tyle czasu? We współczesnym świecie, w którym odsetek rozwodów rośnie na potęgę? Jak sprawić, żeby małżeństwo przetrwało tyle lat? I co jest powodem jego ewentualnego rozpadu? 

Wiele małżeństw rozpada się już w pierwszych latach wspólnego życia. 
Według danych GUS najczęstsze przyczyny rozwodów w Polsce to "niezgodność charakterów" i zdrada. 

Niezgodność charakterów
To bardzo dobry powód, bo można pod niego podciągnąć bardzo wiele. A jednak to zastanawiające. Zmieniły się przecież obyczaje, normy społeczne. Większość młodych ludzi w związkach mieszka już razem przed ślubem, znają się (czasem od dzieciństwa), mają szansę zatem sprawdzić, czy się dogadują. Jednak, mimo, że żyją wcześniej razem, rozwodzą się z powodu niezgodności charakterów. 

Zastanawiam się z czego to wynika? Co zmienia się po ślubie? Przecież nie znika nagle miłość? Czy po ślubie partnerzy przestają związek pielęgnować? Przestają się starać? Po zawarciu małżeństwa traktują siebie nawzajem jako własność i coś co im się po prostu należy? 
Trudno powiedzieć. 

Miłość (raczej jej brak)
Miłość nie znika z dnia na dzień. Pytane, czy ona w ogóle była? Zdarza się, że ludzie mylą zauroczenie z miłością. Przed ślubem patrzą na świat przez przysłowiowe "różowe okulary". Po ślubie okulary spadają, zaczyna się codzienne wspólne życie. Szara codzienność, nie zawsze usłana różami. Wkrada się rutyna a najmniejszy nawet problem czy przeszkoda urasta do rangi konfliktu nie do pokonania. 

                                                                       *rodzina.bialystok.pl

Konflikty, problemy 
Z badań wynika, że młodzi małżonkowie nie potrafią również wspólnie rozwiązywać problemów (codziennych trudności, kłopotów finansowych, drobnych konfliktów). Że łatwiej jest im się rozstać, niejako "pozbyć się" problemu, niż wspólnie postarać się stawić mu czoła. Nie chcą szukać rozwiązania, proste konflikty starają się rozwiązać poprzez rozstanie. Bo tak łatwiej, szybciej, bezpieczniej. 

Normy społeczne
Zmieniło się również społeczne postrzeganie rozwodu.  Dawniej rozwód był w Polsce potępiany, dziś jest na niego przyzwolenie. Podobnie podejście młodych ludzi do przysięgi małżeńskiej jest bardziej "liberalne". Nie jest już tak, że traktuje się ją jako coś świętego i nierozerwalnego, tak jak uważano w czasach naszych dziadków czy pradziadków. Młodzi ludzi wychodzą z założenia, że jak nie będą szczęśliwi czy nie będzie się im układało, po prostu się rozstaną. 

Dawniej również sytuacja materialna łączyła ludzi - bardziej opłacało się być w małżeństwie, niż żyć w pojedynkę. Szczególnie kobietom. Dzisiaj kobiety są finansowo niezależnie, więc nie muszą tkwić w związku w którym nie są szczęśliwe. 



Szczęście
Paradoksalnie to ono również jest przyczyną rozwodów. Młodzi ludzie współcześnie wychowywani są w przeświadczeniu, że szczęście własne jest wartością najwyższą i za wszelką cenę powinni do niego dążyć. Nie będą więc tkwili w związku, który w ich przekonaniu nie daje im szczęścia i łatwiej jest im podjąć decyzję o rozstaniu i związać się z kimś innym lub być modnym "singlem".

Przekaz kultury masowej jest jasny: nie warto tkwić w związkach toksycznych. Niestety, definiowanie związku jako toksyczny jest często pochopne i skutkuje mało przemyślaną decyzją o rozstaniu czy rozwodzie.

                                            *zyciowe.net

Dzieci
Dzieci nie są oczywiście przyczyną rozstań, jednakże wraz z pojawieniem się dzieci bardzo często pojawiają się też pierwsze konflikty. Powstaje rodzina, zmieniają się obowiązki i trudno jest ze sobą wytrzymać. Nie ma już tylko pary zakochanych, pracy i zabawy. Jest jeszcze dziecko i bardzo często te nowe obowiązki jedno z małżonków próbuje zrzucić na drugie. Powstaje błędne koło, które trudno przerwać. 

Zdrada 
Zdrada jak świat światem była, jest i będzie. Aczkolwiek nie bierze się ona znikąd. Czasami wynika po prostu ze słabości charakteru a czasem  własnie wyżej wymienione problemy w związku prowadzą do "skoku w bok". Jest jednakże drugą, po "niezgodności charakterów" przyczyną rozwodów w naszym kraju. 

Alkoholizm i przemoc domowa
O ile alkoholizm w niektórych przypadkach do rozwodu prowadzić nie musi (chociaż wymaga od obojga małżonków ogromnych poświęceń i nie zawsze po  prostu da się zrobić), to przemoc domowa jest czymś absolutnie nieakceptowalnym i nie tylko może,ale nawet powinna być przyczyną rozwodu. Chciałabym, aby wszystkie kobiety, które doświadczają tego typu przemocy miały w sobie tyle odwagi i siły, aby takie małżeństwo zakończyć. 

Jednakże to są już przyczyny poważne i uzasadnione. 

Oczywiście proces rozstania jest dużo bardziej skomplikowany. I nie tylko wyżej wymienione przyczyny do tego rozstania prowadzą. Są sytuacje, kiedy po prosty trzeba się rozstać i już. Dla dobra obu stron. I jest to zdecydowanie temat na zupełnie inny post.

Jak zatem wytrzymać ze sobą te kilkadziesiąt lat? 
Nie wiem, nie mam gotowej recepty. Chyba własnie tak:

                                               *demotywatory.pl

Trzeba pracować. Nad sobą, nad związkiem, nad komunikacją.  Zwracać uwagę na to, co jest ważne dla ukochanej osoby. Ale też nie bać się stawiać granic i walczyć o szacunek dla własnej osoby. Nie tylko brać, ale i dawać jak najwięcej od siebie. Kochać. Szanować. Wspierać. Rozmawiać. Iść na wspólnie wypracowane kompromisy. Nie poddawać się. Walczyć. 

Nie wiem czy to wystarczy, żebym wytrwała z mężem 50 lat. Nawet nie wiem, czy tego dożyjemy. Ale przykład mamy dobry. I taki sam chcemy dać naszym dzieciom. 

*obrazki.jeja.pl

4 komentarze:

  1. Dziadkowie mojego męża przeżyli razem ok 60lat i wciąż sobie gruchają jak dwa gołąbki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja nie znałam swoich dziadków. Umarli dość młodo przed moimi narodzinami. Znam jednak pary z 50 letnim stażem. I gratuluję. Niestety życie różnie się układa. Coraz więcej rozwodów. Ja też jestem tego przykładem, że czasem się nie udaje. Gratuluję stażu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie 50 lat to niewyobrażalny staż. Podziwiam ich, chociaż wiem, że nie było im łatwo.

      Usuń