23 czerwca, 2017

Urlop nad Bałtykiem - obciach czy fajne wakacje?

Koniec roku szkolnego. Zapewne większość z Was ma już plany wakacyjne, cześć dopiero takie plany robi, a reszta pójdzie na żywioł.  Ale co roku pojawia się pytanie - gdzie jechać? 

Kiedyś urlop nad Bałtykiem był marzeniem (prawie) każdego Polaka. Na wakacje nad polskim morzem czekały dzieci, czekali dorośli. To było coś! Do dziś pamiętam moje pierwsze ( w dzieciństwie jedyne) wakacje nad Bałtykiem i dźwięk letniego hitu Sabriny "Boys, boys, boys" lecący z każdego głośnika we Władysławowie.

Teraz Bałtyk jest passe. Przynajmniej tak wynika z opowieści. Naszym rodakom przeszkadza nad Bałtykiem praktycznie wszystko: niepewna pogoda, tłumy, zanieczyszczona plaża, wysokie ceny, parawaning, zachowanie innych urlopowiczów  i wiele, wiele innych. 

Teraz Bałtyk to obciach. 
"Jedziesz nad morze? Polskie? W tej cenie miałabyś wczasy na Chorwacji! I pogoda pewna! Woda ciepła! Ja tam się nad Bałtyk nie wybieram". 

Mniej więcej takie dialogi można usłyszeć w kontekście wakacji ostatnimi czasy. Tylko skoro nikt tam nie jeździ, to skąd te  tłumy na plażach i tysiące parawanów w relacjach telewizji śniadaniowych? A, już wiem, telewizja  kłamie. To statyści. Albo zaawansowana grafika komputerowa. 

Dla mnie Bałtyk ma swój urok. Mam do niego sentyment. 
Ze względu na moje miejsce zamieszkania (podkarpacie) na plażę chorwacką mam tylko troszeczkę dalej niż nad polską. Ale mimo to ciągnie mnie nad Bałtyk. W Chorwacji takich piaszczystych plaż nie znajdziemy, a największa frajda dla dzieci to ...piaskownica! Można tatusiowi zakopać całą nogę, albo on może zakopać nas po pas. Można się turlać, skakać, przewracać, budować zamki, tamy i co tam jeszcze wyobraźnia przyniesie. Dzieciom temperatura wody nie przeszkadza. Gdy ja szczękam zębami ledwie zamaczając kostki moje dziecko zanurzone prawie po szyję, radośnie piszcząc (też szczękając przy tym zębami) woła "Mamusiu, chodź do nas! Woda jest fajna!" 



Parawaning
Parawany od zawsze były wpisane w krajobraz bałtyckich plaż. Mają osłaniać przed wiatrem, który nad morzem jest dość silny i zapewnić odrobinę prywatności na zatłoczonej plaży. A że dużo plażowiczów to i dużo parawanów. Nie ma się co dziwić. Ale czy wszyscy musimy wypoczywać tuż przy głównym wejściu na plażę? Może wystarczy przejechać się kawałek dalej, poszukać mniej zatłoczonej plaży ? Są takie, naprawdę. Byłam, widziałam. Tyle, że nie była ona usytuowana przy głównym deptaku, trzeba było podjechać samochodem ok 2km (można i taki dystans pokonać piechotą, ale z wielką torbą zabawek, kocem i plażowym namiotem nie byłby to najprzyjemniejszy spacer), przejść przez las i ...voila - własna, prawie prywatna plaża. 
Ale Polak nie po to na urlop jedzie, szuka noclegu najbliżej morza, żeby potem 2 km na plażę jechać! Więc wstaje takowy urlopowicz o 5 rano i idzie z parawanem na plażę zająć miejscówkę najbliżej wody. W końcu nie po to na urlop wyjechał, żeby daleko chodzić! 
Czy naprawdę w tych Chorwacjach, Bułgariach czy innych kurortach plaże są puste? Tam może parawanów nie ma, ale czy naprawdę można się tak swobodnie rozłożyć tam, gdzie akurat nam się spodoba i najbliższego sąsiada będziemy mieć 5 metrów dalej? 




Brud
No nie da się ukryć, jest. Nie wszędzie oczywiście, bo im mniej zatłoczona plaża tym mniej śmieci. Ale nadbałtycki piasek od lat usiany jest kawałkami szkła, niedopałkami, papierkami i innymi śmieciami. Nie unikniemy tego, ale zamiast narzekać, pozostaje spojrzeć na siebie i zabierać po sobie śmieci. Gdyby każdy plażowicz zabierał swoje śmieci ze sobą, plaże byłyby przecież czyste. 
Niestety, faktem jest że przy plażach koszy jak na lekarstwo, a jak już są, to wypełnione po brzegi śmieciami, bo służby nie kwapią się, aby je opróżnić. Toi -Toi'ów tez nie widziałam za wiele. Więc i plaże dzięki temu najczystsze nie są.

Pogoda
Nad Bałtykiem bywa kapryśna. Trzeba wziąć to pod uwagę wybierając się tam na urlop. W sumie to nawet nie dziwię się tym, którzy wybierają urlop w Chorwacji po dwóch spędzonych nad Bałtykiem urlopach, na których przez bite dwa tygodnie padał deszcz. Też bym się wkurzyła i obraziła na Bałtyk. 
W dodatku, niezależnie od temperatury powietrza, woda w Bałtyku lodowata. 
Ja za każdym razem miałam szczęście.Ile razy byliśmy nad morzem, tyle razy akurat były afrykańskie upały w całej Polsce. Na 1,5 tygodnia pobytu jeden deszczowy dzień. Wiem, to prawie tak, jakby wygrać szóstkę w totka. 
Ale taki mamy klimat niestety. 



Kicz, tandeta i drożyzna
Narzekamy na stragany z kiczowatymi duperelami, poduszki z foczkami, plastikowe bransoletki imitujące bursztyn i całą masę innych gadżetów rodem z Chin. Mało tego, jeszcze całkiem to nietanie. Teraz, w dobie internetu i aliexpress, gdzie wszystkie te rzeczy możemy nabyć za przysłowiowego "dolara" takie stoiska nas wkurzają, bo ceny rzeczywiście potrafią tam odstraszyć. A dzieciom oczywiście się to podoba i koniecznie muszą mieć piątą łopatkę, piłkę, trzydziestą bransoletkę czy jeszcze inną setną kiczowatą zabawkę. 
Ale takie prawo dziecka. Pewnie, nie kupujmy wszystkiego, ale od jednej pierdołki więcej świat się nie zawali, a my nie zbankrutujemy. A jaka radość dziecka! 
Mam wrażenie, że radość dziecka jest wprost proporcjonalna do ilości różu  (w przypadku dziewczynek), kiczu i plastiku w zabawce. A jeszcze jak do tego gra albo świeci to już w ogóle szał. 



Nuda
Jak już się znudzi plażowanie, nie ma co robić nad tym morzem. 
Niestety, mało jest miejscowości typowo nadmorskich, w których w przypadku brzydkiej pogody mamy jakaś alternatywę. Gdzieniegdzie mamy aquaparki, w Trójmieście wiadomo - mnóstwo do zwiedzania, ale nie czarujmy się,  w większości mniejszych miasteczek nie mam nic poza plażą. Ale ja mam na to sposób (jeszcze nie musiałam korzystać) - zawsze zabieram kilka pudełek puzzli, gry planszowe, kolorowanki, bajki i inne rzeczy, które zabiją nudę w czasie deszczu. Dodatkowo bierzemy rowery. W razie mniej upalnej pogody uderzamy na wycieczki rowerowe - a malowniczych tras nad morzem nie brakuje. 



Korki 
Fakt, nadmorskie miejscowości mają to do siebie, że są na północy i o ile nie płyniemy z Finlandii, to musimy dojechać do nich samochodem (ewentualnie pociągiem lub samolotem, ale wtedy korki nas nie dotyczą) z kierunku południowego. Nic  więc dziwnego, że drogi dojazdwe do w/w miejscowości są zatłoczone. Biorąc poprawkę na stan owych dróg - o korki niestety nietrudno. 
Sama korków ni lubię. dzieci jeszcze bardziej - jak samochód nie jedzie to wszystko jest źle, niedobrze i w ogóle beznadziejnie. 
Ale drogi na szczęście są czynne całą dobę. My z tego korzystamy i jeździmy w nocy. Chłodniej, bez korków i jaka frajda dla dziecka ...Zasnęło ...i jak się obudziło było już 600 km dalej ... ( to starszy egzemplarz, młodszy w aucie niestety nie śpi i z nią jeszcze nie próbowaliśmy zrobić takiej trasy). 

Wszystko powyższe to prawda. Może się zdarzyć, że jadąc na wakacje utkniemy w giga-korku, po przyjeździe na miejsce okaże się, że pogoda jest paskudna, woda zimna a do tego są sinice i jest zakaz kąpieli. Będziemy się nudzić jak mopsy i narzekać, jak to nad tym naszym morzem jest beznadziejnie. 

Jest jednak jeszcze jedno "ale" od tych narzekań. Wyjazd nad morze to... przyjazd po zdrowie! Dziecko, bawiąc się na plaży, wdycha powietrze przesycone składnikami wody morskiej, w którym są mikroskopijne kryształki soli, jod, brom, wapń i magnez. Te pierwiastki leczą katar, łagodzą też stany zapalne w oskrzelach, alergię, astmę.
Owszem, jod występuje nad każdym morzem, ale nad Bałtykiem (podobnie jak nad innymi morzami północnymi) jest go więcej. Przyczyna? Większa prędkość wiatru nad Bałtykiem i wyższe fale (a to właśnie ich rozbijanie się o brzeg powoduje mgiełkę zdrowotnego morskiego aerozolu).

Zatem jeśli trafisz nad Bałtykiem na fatalną, wietrzną i sztormową pogodę nie pakuj od razu walizek i nie wracaj do domu.  Wtedy właśnie w powietrzu jest najwięcej cennych pierwiastków, w tym jodu. Im silniejszy wiatr, im wyższe morskie bałwany, tym lepiej. Cieplej ubierz siebie i dziecko i idźcie na plażę. Nie zamykajcie się w pokoju tylko idźcie na spacer pooddychać pełną piersią :) 

Podsumowując: dla mnie Bałtyk to żaden obciach. Wracam tam z przyjemnością, nie straszne mi korki, tłumy i stragany. Uwielbiam to miejsce i tą samą miłość do Bałtyku chcę wpoić moim dzieciom. 
Polska jest piękna, trzeba tylko umieć to docenić i nie szukać dziury w całym. 

*wszystkie zdjęcia są nasze; wykonane na wakacjach w 2015 r. 

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam nasz Polskie Morze i regularnie tam przyjeżdżamy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja lubię Bałtyk i chociaż rzeczywiście wiele osób wyjeżdża zagranice to po innych blogach widzę, że z małymi dziećmi chętnie jeździmy nad polskie morze (może ze względu na to że blizej?). Sami byliśmy rok temu z mała córką. Pogoda owszem niepewna, ale dlatego zawsze wybieramy miejscowości w których i w pochmurny dzień jest co robić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadza się, nad Bałtykiem jest tyle miejscowości wypoczynkowych, że można przebierać w ofertach. Albo nastawić się typowo na plażowanie, albo na zwiedzanie i podróżowanie. Jest co robić. Dlatego własnie Bałtyk przyciąga.

      Usuń
  3. O urlopie nad Bałtykiem mogę sporo powiedzieć bo w ubiegłym roku nasze nadmorskie wakacje trały 5 miesięcy, a teraz już znów tu przyjechaliśmy. Lubie tu urlopować, ale nie mogę powiedzieć że wszystko tu jest idealne- przeczytaj proszę mój ostatni post- znalazłam na plaży igłę od strzykawki. Ale kto jeździ po świecie ten ie że takie atrakcje zdarzają się wszędzie, niezależnie od tego czy to PL, Chorwacja czy Ameryka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 5 miesięcy? Ale super! Współczuję znaleziska :( Ale tak jak piszesz, takie atrakcje są wszędzie. Zdarzyło mi się być na plaży na Florydzie - tam nie znalazłam co prawda żadnych nieprzyjemnych niespodzianek, ale też nie było efektu "wow".

      Usuń
  4. Agatka. Podpisuję się pod wszystkim co piszesz. Nie byłam w Chorwacji, ani na innych "olinkluziw". Ja lubię wakacje tak "po swojsku". A Bałtyk to moja miłość od pierwszego wejrzenia- od przeszło 20 lat.Pamiętam to uczucie kiedy pierwszy raz w życiu wyszłam na plażę, ten szum, zapach. Widziałam też ten sam błysk w oku moich córek kiedy pierwszy raz tak "świadomie" zobaczyły wzburzone morze. Nie potrzebuję upałów na wakacjach - lubię wręcz to rześkie i wietrznie powietrze, szum i zapach morza w wietrzny dzień. I my na przekór- nie parawanowe ;) Wracamy nad Bałtyk za 2 tygodnie znów :) pozdrawiam! M M-L

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monia, to miłego wypoczynku! Ja też na żadne wypasione zagraniczne wakacje się nie wybieram, przy obecnej sytuacji politycznej po prostu się boję. A nad morze w tym roku się wybieramy, tylko tym razem po sezonie, trochę "służbowo", blogowo. Ale musi być :D

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń